|
|
|
|
aaa4
Dołączył: 28 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Wto 13:37, 11 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Przerazony cofal sie, pollezac na plecach, przed Pugiem, ktory zblizal sie z groznie wzniesionym mieczem. Wyciagnal przed siebie reke jakby w gescie poddania i Pug zawahal sie przez chwile. W tym momencie poczul, ze przez jego cialo przewalila sie fala potwornego bolu. Z trudem utrzymal sie na nogach. Stal chwiejac sie. Jak przez mgle dostrzegl [link widoczny dla zalogowanych]
sie galopem znajoma postac i uslyszal swoje imie.
Chlopiec potrzasnal glowa i bol ustapil nagle. Zdal sobie sprawe, ze cwalujacy w jego strone Meecham bedzie w stanie dostarczyc czarnego maga do obozu Ksiecia, jezeli uda mu sie go zatrzymac. Zapomnial natychmiast o zmeczeniu i bolu. Odwrocil sie na piecie i skoczyl na wciaz rozciagnietego na ziemi Tsuraniego. Dostrzegl na jego twarzy strach. Pug uslyszal, jak Meecham wykrzykuje jego imie, ale ani na sekunde nie oderwal wzroku od maga.
W oddali przez lake pedzilo mu na ratunek kilku zolnierzy Tsuranich, lecz Pug stal tylko o kilka krokow od lezacego, a Meecham byl tuz, tuz.
Mag skoczyl na rowne nogi i siegnal pod czarna szate. Wyciagnal jakies male urzadzenie i wlaczyl je. Rozlegl sie donosny wibrujacy dzwiek. Pug, nie zwazajac na nic, rzucil sie na czarnego, pragnac wytracic mu urzadzenie z reki. Dzwiek byl coraz glosniejszy. Meecham znowu wykrzyknal jego imie. Pug rabnal z calej sily barkiem w zoladek czarnego maga. W tej samej sekundzie swiat eksplodowal oslepiajaco bialym i blekitnym swiatlem i Pug poczul, jak poprzez wszystkie kolory teczy zapada sie w czarna niczym noc czelusc.
Pug rozchylil powieki. Wszystko, na co spojrzal, migotalo i fruwalo mu przed oczami. Calym wysilkiem woli skupil sie, aby odzyskac ostrosc widzenia. Otworzyl szeroko oczy. Bylo jeszcze ciemno, a migotliwe swiatlo pochodzilo z plonacych nie opodal obozowych ognisk. Sprobowal usiasc, lecz odkryl, ze mial zwiazane rece. Obok siebie uslyszal jek. W przycmionym swietle rzucanym przez ogien zobaczyl lezacego obok kawalerzyste z LaMut. On tez byl zwiazany. Twarz, przecieta ciagnaca sie od linii wlosow do policzka rana, pokryta zakrzepla krwia,[link widoczny dla zalogowanych]
grymas bolu.
Uwage Puga zwrocila rozmowa prowadzona za nim. Glosy, ktore slyszal, byly przyciszone. Przeturlal sie na bok i zobaczyl dwoch pilnujacych ich wartownikow Tsuranich w niebieskich zbrojach. Pomiedzy nimi a Pugiem lezalo na ziemi jeszcze kilku jencow. Straznicy rozmawiali w swoim dziwnym, melodyjnie brzmiacym jezyku. Jeden z nich zauwazyl, ze Pug sie poruszyl i powiedzial cos do drugiego wartownika, ktory skinal glowa i szybko odszedl.
Po chwili wrocil w towarzystwie innego zolnierza. Ten mial na sobie czerwono-zolta zbroje, a helm zwienczal ogromny grzebien. Nowo przybyly rozkazal dwom pozostalym, aby podniesli Puga i postawili na nogi. Szarpneli nim brutalnie i po sekundzie chlopiec stal. Dowodca podszedl do niego blisko i przygladal mu sie z uwaga. Mial ciemne wlosy i szeroko rozstawione, skosnie podniesione do gory oczy, ktore Pug juz przedtem zauwazyl u martwych zolnierzy Tsuranich. Ten mial plaskie kosci policzkowe i szerokie luki brwiowe z gestymi, ciemnymi brwiami. W przycmionym swietle ogniska jego skora przybierala zlocisty odcien.
Gdyby nie niski wzrost, wiekszosc Tsuranich moglaby uchodzic za obywateli ktorejs z licznych nacji zamieszkujacych Midkemie, lecz "zloci", jak ich nazywal Pug na wlasny uzytek, przypominali bardzo wygladem niektorych handlarzy z Keshu, z dalekiego handlowego miasta Shing Lai, ktorych widzial wiele lat temu w Crydee.
Oficer obejrzal dokladnie ubranie Puga. Uklakl i przygladal sie dlugo jego butom. Wstal w koncu i szczeknal jakis rozkaz do zolnierza. Ten zasalutowal i odwrocil sie do Puga. Zlapal go mocno za ramie i poprowadzil kreta sciezka przez oboz.
Wokol wielkiego namiotu w samym srodku obozu staly wysokie maszty, z ktorych zwieszaly sie choragwie i proporce. Na wszystkich przedstawiono w bardzo jaskrawych kolorach jakies dziwaczne wzory i sylwetki zwierzat nie z tej ziemi, a na kilku wily sie dookola hieroglify w nieznanym jezyku. Do tego wlasnie namiotu na wpol wleczono Puga, prowadzac go posrod setek zolnierzy Tsuranich polerujacych spokojnie skorzane zbroje i reperujacych orez. Co prawda kilku zerknelo na niego z zaciekawieniem, kiedy przechodzil, jednak ogolnie ich oboz, w porownaniu z tym, do czego Pug byl przyzwyczajony we wlasnej armii, byl bardzo spokojny i cichy. Pug rozgladal sie pilnie dookola. Poza dziwnymi proporcami i sztandarami bylo sporo innych szczegolow, ktore wyraznie mowily o pozaziemskim pochodzeniu przybyszow. Na wypadek gdyby udalo mu sie uciec, chcial zapamietac jak najwiecej istotnych szczegolow, zeby je potem przekazac ksieciu Borricowi. Niestety, natlok nieznanych widokow sprawil, ze po chwili czul sie zupelnie oszolomiony i zagubiony i zupelnie stracil orientacje w tym, co moze byc istotne, a co nie.
Przy wejsciu do duzego namiotu zostali zatrzymani przez dwoch wartownikow w czarno-pomaranczowych zbrojach. Po szybkiej wymianie slow jeden z nich odsunal na bok zaslone przy wejsciu, drugi pchnal mocno Puga do srodka. Upadl na stos futer i plecionych mat. Spojrzal do gory. Bajecznie kolorowe proporce i choragwie zwieszaly sie ze scian bogato przyozdobionego namiotu. Podloge wyscielaly grube dywany i jedwabne poduszki.
Czyjes szorstkie rece postawily go na nogi. Rozejrzal sie. Stal przed kilkoma oficerami Tsuranich ubranych we wspaniale zbroje i henny z wysokimi grzebieniami na szczycie. Oprocz nich byly jeszcze dwie postacie siedzace na podwyzszeniu pokrytym bogato zdobionymi poduszkami. Jedna z nich byl mag Tsuranich, ubrany w prosta czarna szate z odrzuconym na plecy kapturem. Mial szczupla, blada twarz i zupelnie lysa glowe. Druga postac ubrana byla w bogata pomaranczowa szate z czarnymi wykonczeniami. Dla wygody wlasciciela szata konczyla sie na wysokosci kolan, a rekawy tuz za lokciem. Mezczyzna byl bardzo silny i mial ogorzala, poznaczona licznymi bliznami twarz. Pug wywnioskowal, ze byl to jakis wielki wojownik, ktory na ten wieczor zdjal zbroje.
Czarno ubrany Tsurani powiedzial cos do pozostalych wysokim, melodyjnym glosem. Nikt nie odezwal sie ani slowem, tylko mezczyzna w pomaranczowej szacie skinal glowa. Ogromny namiot oswietlaly tylko drwa plonace w przenosnym koszu, stojacym na podwyzszeniu. Szczuply mag pochylil sie do przodu w strone Puga. Oswietlona ogniem od dolu twarz nabrala demonicznych rysow. Mowil, zacinajac sie co chwila, z ciezkim akcentem.
-Tylko... malo znam twoja... mowa. Rozumiec? Pug kiwnal glowa. Serce walilo mu jak mlotem, a umysl pracowal na najwyzszych obrotach, jak oszalaly. W tym momencie szkola Kulgana dala znac o sobie. Po pierwsze chlopiec uspokoil sie i wyciszyl, odzyskujac jednoczesnie zdolnosc jasnego, logicznego myslenia. Wytezyl wszystkie zmysly, a jego umysl zaczal automatycznie gromadzic wszelkie dostepne dla niego w tej chwili drobiny informacji, selekcjonujac je i wybierajac te, ktore mogly w jakis sposob zwiekszyc szanse ocalenia. Zolnierz lezacy na poduszkach najblizej wyjscia sprawial wrazenie zrelaksowanego i spokojnego. Lewa reke podlozyl sobie dla wygody pod glowe. Pug spostrzegl jednak, ze jego prawa dlon ani na moment nie oddalila sie dalej niz kilka centymetrow od rekojesci groznie wygladajacego sztyletu zatknietego za pas. Pojedynczy blysk ognia na wypolerowanej powierzchni ujawnil obecnosc kolejnego sztyletu, wetknietego pod poduszke przy lokciu odzianego w pomaranczowa szate oficera. Czarny mag mowil do niego powoli.
-Sluchaj, bo mam powiedziec ci cos. Potem zadawal pytania. Jezeli klamac, ty umrzec. Powoli. Rozumiec?
Pug kiwnal glowa. Ani przez moment nie watpil, ze tamten mowil serio.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Wto 13:41, 11 Wrz 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|